13 LAT ZNĘCAŁ SIĘ NAD ŻONĄ. W KOŃCU ZABIŁ JĄ NOŻEM MYŚLIWSKIM

Dodano: 2011-09-14

Żary. Prokurator Rejonowy w Żarach skierował do sądu akt oskarżenia przeciwko 59-letniemu mężczyźnie. Oskarżony w dniu 21 maja 2011 roku w Łęknicy, działając w bezpośrednim zamiarze zabójstwa żony, ugodził ją nożem myśliwskim uszkadzając aortę piersiową i powodując masywny krwotok do prawej jamy opłucnowej oraz tkanek miękkich śródpiersia i worka osierdziowego, na skutek czego kobieta zmarła.

Sąd na wniosek prokuratora zastosował wobec podejrzanego środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania w okresie trzech miesięcy.

Tragedia rozegrała się w dniu 21 maja 2011 r., w godzinach wieczornych, w jednym z mieszkań w Łęknicy. Owego dnia wszyscy rodzice i ich 27-letni syn spożywali alkohol. Syn, miał, co najmniej 0,81 mg/dm3 alkoholu w wydychanym powietrzu, oskarżony, co najmniej 1,37 mg/dm3, u kobiety stwierdzono w chwili śmierci 1,7 promila alkoholu etylowego we krwi. Kobieta wraz z synem przebywali w kuchni, siedzieli przy stole i rozmawiali, a w tym czasie oskarżony przebywał w sąsiednim pokoju, z którego wyzywał ich słowami uznanymi za obelżywe. Nie reagowali, więc w pewnym momencie oskarżony wszedł do kuchni i uderzył żonę grzbietem prawej dłoni w głowę. Kobieta rozpłakała się, a jego syn w odwecie uderzył ojca w głowę w taki sam sposób.

Około pół godziny później oskarżony wyciągnął z barku nóż myśliwski i udał się do kuchni chowając prawą rękę z nożem za plecami, a następnie pchnął nim kobietę w pierś. Widząc to syn skoczył na ojca i razem upadli na podłogę. Gdy nóż wypał z ręki oskarżonego 27-latek chwycił go i wrzucił do zlewu.

Oskarżony wyczołgał się na czworakach do pokoju, usiadł na fotelu i tam pozostał do czasu przyjazdu Policji, natomiast syn podbiegł do matki i zaczął ją reanimować, zadzwonił na pogotowie, skąd otrzymał informacje, jak należy postępować. Pomimo reanimacji syna i pracowników pogotowia kobieta zmarła na skutek odniesionych obrażeń.

W toku przeprowadzanych czynności procesowych ustalono, że oskarżony od wielu lat, począwszy od 1998 r. do dnia zabójstwa żony, wszczynał awantury domowe, podczas których wielokrotnie bił kobietę rękoma po głowie, twarzy i całym ciele oraz kopał po całym ciele, dusił za szyję, wielokrotnie groził pozbawieniem życia oraz wyzywał ją słowami uznanymi za obelżywe.

Zdarzyło się, nawet, że skaleczył żonę nożem w rękę. Syn często bronił matkę przed agresją męża. Kilkakrotnie na przełomie ostatnich miesięcy oskarżony, będąc pod wpływem alkoholu, brał do rąk nóż, (którym w końcu zabił żonę) i próbował ją uderzyć. Wówczas jego synowi udawało się mu przeszkodzić.

Jak ustalono, w tym domu często dochodziło do interwencji policyjnych wywołanych negatywnym postępowanie oskarżonego. W 2008 r. kobieta założyła, na Komisariacie Policji w Łęknicy niebieską kartę. Ponieważ nie chciała składać żadnych zawiadomień o popełnieniu przestępstwa. Policja nie mogła rozpocząć postępowania, które jest wszczynane jedynie na wniosek osoby pokrzywdzonej.

Nadto ustalono również, że oskarżony w 1998 roku w Łęknicy, kupił na stacji benzynowej 1 litr benzyny, po czym udał się na bazar w Łęknicy, polał tą benzyną stół z towarem, a następnie usiłował ją podpalić.

Przesłuchany w charakterze podejrzanego przyznał się do zabójstwa. Oskarżony nie przyznał się natomiast do znęcania nad żoną, wyjaśniając, że awantury domowe wszczynała kobieta, w trakcie awantur zdarzało się, że popchnął, czy też odepchnął żonę, która sama go atakowała. Przyznał również, że nieraz straszył ją, iż użyje wobec niej tego, co miał w danej chwili pod ręką. Nie wykluczył, że mógł wcześniej straszyć żonę nożem. Wyjaśnił, że na pewno niejednokrotnie bił swoją kobietę rękoma.

Odnosząc zarzutu usiłowania podpalenia nie przyznał się do jego popełnienia wyjaśniając jednocześnie, że polał benzyną wyłącznie stoisko, i zagroził, że podpali znajdujący się tam towar.

Grozi mu kara pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 8, kara 25 lat pozbawienia wolności albo kara dożywotniego pozbawienia wolności./APa