Pseudonim

Dodano: 2006-03-29

Samo słowo pochodzi z języka greckiego. "Pseudonymos" to ktoś "fałszywie nazwany" "zmyślony". Pseudonimami posługują się konspiratorzy, ale używają ich także dziennikarze, twórcy, aktorzy. Współcześnie, używanie pseudonimów jest zjawiskiem spotykanym przede wszystkim w środowiskach przestępczych. Równie chętnie pseudonimami posługują się członkowie dobrze zorganizowanych grup przestępczych, jak i przestępcy luźniej powiązani z jakimikolwiek strukturami. Wystarczy, że mają oni poczucie przynależności do środowiska skonfliktowanego z prawem.

Podstawowa rola pseudonimów przestępczych polega na ukrywaniu przed organami śledczymi prawdziwej tożsamości. Ma to utrudnić zarówno wykrywanie sprawców, jak i udowodnienie im winy. Bywa, że niektórzy przestępcy sami nadają sobie pseudonim w celu przydania znaczenia. W tej grupie spotkać można np. wszelkiego rodzaju "pioruny" czy "czerwone kury", którzy grożą spaleniem w razie odmowy zapłacenia okupu. Innym nadaje środowisko, kierując się przy tym bardzo zróżnicowanymi, czasem mało sympatycznymi motywami.

Pseudonimy mogą wywodzić się od nazwiska, które zostaje charakterystycznie przekształcone przez skrócenie, wydłużenie lub inny zabieg. Przysłowiowy "Kowalski" staje się "kowalem", a "Kończykowski" zwykłym "koniem". Mogą pochodzić od imienia, ale też charakterystycznych cech wyglądu zewnętrznego. Takie pochodzenie mają pseudonimy w rodzaju: "gruby", "szczęka", "ucho", "czarny" czy "kulawiec". Nierzadkim zjawiskiem jest przydawanie pseudonimów nawiązujących do właściwości psychicznych, a zwłaszcza cech charakterologicznych. W tej grupie spotkać można: "wariata", "czuba", "kaskadera" itd. Niektórzy otrzymali pseudonimy kojarzące się z negatywnymi bohaterami seriali telewizyjnych.

Jeszcze inna grupa pseudonimów wywodzi się od charakterystycznego sposobu popełniania przestępstw. Ktoś, dla kogo ulubionym narzędziem dokonywania włamania jest łom, może stać się "łomikiem", a sprawca rozbojów z użyciem harcerskiej finki "harcerzem". Brutalny seryjny zabójca to "wampir", "skorpion" czy "brzytwa". Te ostatnie pseudonimy to często już zasługa mediów, opinii publicznej, czasem policji, która nadaje odpowiednie kryptonimy operacjom. Historia światowej kryminalistyki obfituje w dociekania nt. Kuby Rozpruwacza - do dzisiaj nieznanego z tożsamości seryjnego mordercy, Petera Kurtena, Alberta de Salwo i wielu innych.

Niezależnie od tego, jakie były intencje nadania i jakie jest pochodzenie pseudonimu, policja i inne organy śledcze podejmują różnorakie działania mające na celu zgromadzenia odpowiedniej wiedzy o rzeczywistej tożsamości osób posługujących się nimi. W postępowaniu karnym każdy przesłuchiwany w charakterze podejrzanego proszony jest o podanie używanych pseudonimów. Zwykle też policje na całym świecie prowadzą odpowiednie zbiory danych, które umownie można umownie określić jako "kartoteki pseudonimów".

Nie będzie chyba przesadą opinia, że pseudonimy nie stanowią istotnej przeszkody w skutecznym zwalczaniu przestępczości kryminalnej. Bywa, ze spontaniczność ich przyjmowania [czy nadawania] i łatwość kojarzenia z właściwościami osób, które je noszą wręcz ułatwia policji i prokuratorom realizację ich ustawowych obowiązków. Bywają pseudonimy, które zamiast konspirować stygmatyzują ich posiadaczy.[j.w.]