DRZONKOWSKIE SPOTKANIE KRYMINALISTYCZNE ZAKOŃCZONE

Dodano: 2009-05-19

Zielona Góra - Drzonków. Organizowane systematycznie od 5 lat w Drzonkowie k. Zielonej Góry spotkania polskich kryminalistyków i przedstawicieli innych nauk sądowych mają już mocną pozycję w kalendarzu podobnych przedsięwzięć w naszym kraju. Spośród innych konferencji czy szkoleń wyróżnia je szerokie spektrum uczestników reprezentujących wszystkie niemal urzędy i służby zajmujące się zwalczaniem przestępczości, organy kontroli państwowej oraz uczelnie prawne i medyczne z całej Polski.

Wśród słuchaczy nie brakuje studentów, a w tym roku na krótko pojawili się w Drzonkowie nawet uczniowie klasy humanistyczno - prawniczej z III Liceum Ogólnokształcącego w Zielonej Górze. Patronat nad tegorocznym seminarium przyjął Minister Sprawiedliwości - Prokurator Generalny Andrzej Czuma, a obecny w Drzonkowie jego przedstawiciel Dyrektor Biura Postępowania Sądowego Prokuratury Krajowej - prok. Mieczysław Tabor wyraził opinię, że jest to jedna z najważniejszych i najlepiej zorganizowanych konferencji szkoleniowych w kraju. 

V Ogólnopolskie Seminarium Kryminalistyczne koncentrowało się na problemie badań zdarzeń ze skutkiem śmiertelnym, w tym zwłaszcza sposobach różnicowania zbrodniczego pozbawienia życia od nieszczęśliwych wypadków, samobójstw oraz zgonów naturalnych. Zagadnienia te omówiono ze stanowiska prawa, kryminalistyki, medycyny sądowej, psychiatrii i psychologii sądowej. 

Minutą ciszy uczczono pamięć zmarłego niedawno dyrektora Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie Aleksandra Głazka, zasłużonego kreatora wielu przedsięwzięć naukowych i mecenasa drzonkowskich spotkań naukowców i praktyków kryminalistyki .

Merytoryczną część seminarium zainaugurował wykład dr Anity Gałęskiej-Śliwka z Zakładu Podstaw Prawa Medycznego Collegium Medicum UMK w Bydgoszczy. Pani Doktor dokonała przeglądu podstawowych zagadnień związanych z problematyką maskowania zabójstw i przedstawiła uporządkowany wachlarz problemów do wyjaśnienia w toku śledztwa. 

Przypomniała też ogólne reguły stawiania i weryfikowania uzasadnionych wersji zdarzenia oraz prawdę, że każda sprawa wymaga indywidualnego podejścia, gdyż rozumowanie schematyczne jest często zawodne.

Z kolei dr Jan Unarski, kierownik Zakładu Badania Wypadków Drogowych w Instytucie Ekspertyz Sądowych w Krakowie zajął się problematyką diagnozowania zdarzeń drogowych według kryteriów: nieszczęśliwy wypadek, samobójstwo czy może jednak zabójstwo? 

Zagadnienie to przedstawił na podstawie przypadków ekspertyz przeprowadzonych w Instytucie. Dobrze udokumentowany przegląd i przekonujące wnioski uzmysłowiły słuchaczom zarówno stopień skomplikowania materii, jak i różne drogi poznania lub przynajmniej przybliżenia się do prawdy.

Teresa Obydzińska-Jaśkiewicz i Ewa Wach z Zakładu Psychologii Sądowej IES mówiły o psychologii jako nauce dostarczającej ciekawych, chociaż często tylko pomocniczych metod wyjaśnienia zdarzeń ze skutkiem śmiertelnym. Słuchaczy zainteresowały uwagi o psychologicznych aspektach maskowania zarówno istoty zdarzenia, jak sprawstwa konkretnej osoby. 

Okazuje się, że także po czynie w zachowaniu się sprawców można wyczytać wskazówki pozwalające na ich wykrycie. Często nie przypadkowy jest sposób potraktowania ofiary. Nawet ze sposobu czy miejsca pozostawienia zwłok można niekiedy poprawnie wnioskować kim jest sprawca zabójstwa. Zdaniem krakowskich specjalistek, trudna, chociaż niedostrzeżona przez otoczenie, sytuacja może doprowadzić do samobójstwa także osobę, o której wszyscy mówią, że nigdy samobójstwa nie mogłaby popełnić. Autorki przedstawiły m.in. metody demaskowania trudnych sytuacji. 

Ważnym zadaniem przy diagnozowaniu samobójstw jest analiza ostatniego czasu przed zgonem. Niekiedy znaczenie wiodące ma "analiza wytworów". Dobrze, gdy jest ich więcej. Dla psychologa nawet fotografia rodzinna stanowi materiał badawczy. Można z niej wyczytać wiele informacji. Nie przypadkiem niektórzy są zawsze w centrum, zaś inne osoby z boku, jedne blisko siebie, a inne odwrotnie. Podobnie rysunki i szkice, pamiętnik, dane z komputera. Znaczenia nabierają metody statystyczne, np. kalendarz samobójstw. 

O wyborze samobójstwa zawsze decyduje subiektywne przekonanie osoby dokonującej, a nie obiektywna ocena otoczenia. Na ogół samobójcą jest się na długo przed zamachem. Zdarzają się samobójstwa, o których uprawnione jest stwierdzenie, że były zaraźliwe. Powodów zamachu nie musimy upatrywać w faktach o ciężarze dramatu, czasem jest to powód zupełnie błahy. Już po zdarzeniu rodziny ofiar nie dopuszczają myśli o samobójstwie, gdyż wcześniej nie doceniały wagi problemu i bagatelizowały problem, a teraz mają wyrzuty sumienia. 

Dr Ewa Wolska z Collegium Medicum UMK w Bydgoszczy omówiła badanie miejsca zdarzenia, oględziny i badanie zwłok. Szczególną uwagę zwróciła na algorytm postępowania przy ustalaniu czasu i mechanizmu zgonu oraz wnioskowanie z obrazu wczesnych znamion śmierci. Podejrzenie - jej zdaniem - budzą przypadki powieszenia nietypowego, pozycja klęcząca itp. 

Jednoznaczne i kategoryczne wnioskowanie na podstawie samego tylko obrazu obrażeń na zwłokach nie jest uprawnione. Jeżeli jednak ran kłutych jest więcej i są one głębokie, zwykle jest to zabójstwo. Znaczenie tzw. ran obronnych, np. chwyt za ostrze . Należy kojarzyć różne przypadki, nawet odległe w czasie. Dobra dokumentacja może ułatwić znalezienie sprawcy. 

Coraz częściej zabezpieczanymi na miejscu zdarzenia śladami DNA zajął się w swoim wystąpieniu dr Marcin Woźniak - kolejny reprezentant bydgoskiego Collegium Medicum. Dodajmy przy okazji, że ta właśnie placówka wykonała rozstrzygające ekspertyzy z zakresu profilowania genetycznego w obu najgłośniejszych morderstwach nowosolskich, tzw. sprawie cygańskiej oraz zabójstwie pary młodych ludzi w wytwórni krasnali. 

Ekspert przypomniał znaczenie dowodów z DNA we współczesnym procesie karnym. Najwięcej technik wykrywczych opracowano dla śladów najbardziej atrakcyjnych, tj. krwi i nasienia. Klasycznymi metodami grupowymi nie można udowodnić, że ślina pochodzi od człowieka. W przypadku takiego śladu rozwiązaniem optymalnym jest badanie genetyczne. Uwagę należy zwracać zawsze na wyskrobiny spod paznokci. 

Niekiedy udaje się przekroczyć granice niemożliwego. W jednej z ekspertyz nawet mocz wydalony przez sprawcę na śnieg pozwolił na ustalenie DNA sprawcy napadu na plebanię. Ślad tego rodzaju w dobrych warunkach może być przydatny nawet 20 lat, ale większość śladów biologicznych ginie bardzo szybko. 

Sposób zabezpieczenia śladu i szybkie przekazanie go do badania ma podstawowe znaczenie. Bywa, że współczesny sprawca używa nawet folii, żeby zabezpieczyć się przed ujawnieniem śladów zbrodni. Woda i ogień to główni wrogowie śladów biologicznych. W wyjaśnieniu jednej z trudnych spraw profilowanie genetyczne okazało się przydatne pomimo, że nie znaleziono zwłok, ale kamera bankomatu zarejestrowała zdjęcie podejrzanego. 

Zawsze ważne jest poprawne wnioskowanie. Nie wolno np. zapominać, że na przedmiocie dotykanym może być też DNA osoby, która niedawno podawała sprawcy rękę. Mieszaniny DNA z zasady jest trudno różnicować. Udaje się to łatwiej, gdy stosunek ilościowy DNA różnych osób jest zbliżony do siebie. 

Taktyczno-kryminalistyczną i prawnokarną problematykę zachowania się sprawcy po popełnieniu przestępstwa przedstawił Zbigniew Wardak - doktorant z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego. Zwykle w czasie czynu sprawca zaplanowanego przestępstwa jest skoncentrowany i uważny. Po popełnieniu czynu często jednak przestaje się koncentrować i łatwiej popełnia błędy. Jest też coś takiego jak samozdrada, czyli sytuacja w której sprawca z różnych powodów dąży do samoujawnienia się. 

Przestępcy, jak wszyscy ludzie popełniają błędy. Czasem to nieunikniona konieczność wynikająca z obiektywnych warunków działania, w innych przypadkach śladów się nie da zobaczyć albo sprawca nie zdaje sobie sprawy z ich znaczenia identyfikacyjnego. Działanie człowieka to przejaw jego osobowości. Nie wolno z góry odrzucać jakiejkolwiek wersji. Czasem mało prawdopodobna wersja okazuje się tą właściwą. 

Dr Jerzy Pobocha, znany ekspert szczeciński i przewodniczący Polskiego Towarzystwa Psychiatrii Sądowej podjął się trudnego i nowatorskiego tematu psychiatrycznego diagnozowania zabójstw maskowanych na podstawie analizy obrazu miejsca zdarzenia. Przypomniał uniwersalne cele każdej ekspertyzy. Jednym z nich jest nie do końca wykorzystywany cel konsultacyjny, czyli poszukiwanie u eksperta odpowiedzi na pytanie, gdzie kończy się współczesna wiedza naukowa. 

Podkreślił, że także w psychiatrii sądowej znajduje zastosowanie kryminalistyczna zasada 7 złotych pytań. Porządkuje ona znakomicie warsztat pracy biegłego. Należy pamiętać, iż uważany za typowy ślad kryminalistyczny może być jednocześnie przejawem objawu psychopatologicznego. Zwrócił uwagę, że ciągle wzrasta ilość samouszkodzeń i samobójstw wśród młodzieży. 

Wiele samobójstw dokonanych w zamyśle miały być samouszkodzeniem. Maska psychiczna może bardzo mylić. Nawet przebywający w pobliżu fachowcy nie potrafią jej rozpoznać. Konieczne jest gromadzenie danych każdego przypadku, żeby podnosić poziom wiedzy o zjawisku. Wyjątkowość obrazu zbrodni może wskazywać na konieczność postawienia i zbadania wersji dotyczących stanu psychicznego sprawcy.

Drugi dzień seminaryjnego maratonu rozpoczął prof. dr Tadeusz Widła z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, który zajął się problematyką listów pożegnalnych samobójców. Przypomniał na czym polega dozwolona i niedozwolona pomoc przy sporządzeniu dokumentu. Wskazał, że często istnieje możliwość ustalenia osoby, która pomagała pisać. 

Można różnicować pismo osoby zaburzonej psychicznie. W sposób charakterystyczny na obraz pisma wpływają różne postacie depresji, psychozy maniakalno-depresyjnej, a także schizofrenia. Podkreślił, że psychopatie i nerwice nie są chorobami, a dolegliwości somatyczne u neuroleptyków mogą doprowadzić do autoagresji. Także zmiany takiego pochodzenia mogą być ujawnione w piśmie. 

Słuchaczy zaintrygowało stwierdzenie wykładowcy, że schorzenie jednej osoby w rodzinie może sprawiać, że chora jest cała rodzina i w takim właśnie mechanizmie podejmuje się zbiorowe decyzje suicyidalne. Zwykle prośba - "zabij mnie" adresowana jest do osoby bliskiej. Można różnicować teksty pisane w różnych etapach rehabilitacji. Zatrucie lekami także może wygenerować dysfunkcje pisma. Współczesna wiedza ekspercka pozwala też różnicować grafizm pisma osoby będącej w stanie odurzenia narkotycznego oraz głodu narkotycznego.

Dr Marek Leśniak, także z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego, omówił nowe standardy badań poligraficznych. Jego zdaniem, do dnia dzisiejszego nawet wśród profesjonalistów z zakresu zwalczania przestępczości funkcjonuje wiele stereotypów, także co do niedopuszczalności w Polsce badania tego rodzaju. W sposób zupełnie nieuprawniony twierdzi się też, że ekspertyzy poligraficzne [wariograficzne] maja niską trafność. Tymczasem są testy osiągające 80% trafności. 

Różne są też rodzaje badań. Przede wszystkim odróżniać należy badania kadrowe: przedzatrudnieniowe i lojalnościowe oraz ekspertyzy wykrywcze. Niekiedy zdarzają się spektakularne porażki. Zwykle jednak jest tak wówczas, gdy dochodzi do naruszenia zasad ekspertyzy poligraficznej. Ekspert nie może np. badać przełożonego czy osoby sobie bliskiej. Brakuje niestety przepisów wykonawczych. Należy też pamiętać, że zbyt szczegółowe przesłuchanie może przesądzić o niemożliwości przeprowadzenia później badania poligraficznego. Pytając bowiem, przekazujemy informacje! 

Zdarzają się błędy wygenerowane przez biegłego, np. przywiązanie do pierwszej wyuczonej metody albo opracowanie swojej własnej, nie zweryfikowanej naukowo. Popularność metody nie przesądza o jej trafności w danym przypadku. Sprawozdanie z badania powinno odwoływać się do kryteriów obiektywnych i mierzalnych. To umożliwia późniejszą ocenę opinii. 

W Polsce nie ma certyfikacji biegłych. Nikt nie nadaje certyfikatu stwierdzającego, że dana osoba faktycznie wykazała się umiejętnością przeprowadzenia ekspertyzy poligraficznej i interpretowania jej wyników. Z całą pewnością jesteśmy natomiast - zdaniem katowickiego naukowca - w przededniu rewolucji w zakresie standardów badań poligraficznych. 

Studium przypadku różnicującego zabójstwo od samobójstwa przy użyciu broni palnej na przykładzie trudnego śledztwa przedstawił prok. Mariusz Chudzik z Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie. Wskazał na wielowersyjne i wieloaspektowe podejście do problemu. W śledztwie zarządzono ekspertyzy medyczno-sądowe, balistyczne, traseologiczne, chemiczno-fizyczne. Przeprowadzona została też rekonstrukcja zdarzenia. Wg jego opinii miało miejsce pełne niemal wykorzystanie dostępnych technik kryminalistycznych. 

Zaciekawiło wnioskowanie o hipotezie samobójstwa z miejsca znalezienia broni. Jednocześnie jednak nie wykorzystano w pełni możliwości taktycznych. Nie do końca np. udało się ustalić, jakie znaczenie dla zdarzenia miało niszczenie dokumentacji przebiegu służby przez kolegów ofiary. 

Wątek śledzenia zbrodni trucicielskich zapoczątkowało wystąpienie prof. dr Barbary Świątek - kierownika Zakładu Medycyny Sądowej Akademii Medycznej we Wrocławiu. Pani Profesor przypomniała, że wojna prokuratorów i policji z przestępcami trwa od dawien dawna i współcześnie nic się w tej mierze, poza modus operandi sprawców i metodami śledczymi nie zmieniło.  

Sekcja zwłok budzi podejrzenie z zatrucia tylko wtedy, gdy trucizna zmienia obraz zwłok. Pewne ślady ujawnione już na miejscu zdarzenia oraz zmiany sekcyjne mogą wskazywać na charakter zdarzenia. Np. ślad trucizny naniesiony na całym ciele może sugerować przemoc. Gross współczesnych trucizn to trucizny czynnościowe. Porażają one bez powodowania zmian morfologicznych. Tłumaczy to zjawisko tzw. białych sekcji, czyli braku podejrzenia czegokolwiek na podstawie objawów sekcyjnych. 

Ujemny wynik sekcji zwłok osoby młodej i zdrowej uzasadnia podejrzenie zatrucia i prowadzenie badań toksykologicznych. Co do zasady zarządza się wówczas badania toksykologiczne prowadzące do ustalenia faktycznej przyczyny zgonu. Potencjalnemu zabójcy łatwiej spowodować bezkarnie śmiertelne zatrucie osoby starszej i schorowanej, gdyż śmierć takiej osoby zwraca mniejszą uwagę i łatwiej ją uzasadnić. 

Czas jest sprzymierzeńcem sprawcy zbrodni. Zmiany rozkładowe zwłok zawsze zacierają różne ślady, także ślady działania substancji toksycznych. Relatywnie łatwiej jest maskować zabójstwo zgonem naturalnym. W Polsce jest obecnie czynnych zaledwie 150 medyków sądowych. Nie każdą sekcję są w stanie zrobić. Sytuacja ta wymaga zmiany, gdyż ewidentnie sprzyja zjawisku maskowania zbrodni zabójstwa. 

Toksykologiczną metodyką postępowania zajął się lek. med. Marcin Zawadzki, także z Zakładu Medycyny Sądowej Akademii Medycznej we Wrocławiu. Przypomniał zasadę, że w przypadku możliwego zatrucia, badając miejsce znalezienia zwłok, zawsze zabezpieczamy opakowanie po lekach czy jakichkolwiek innych środkach chemicznych. To umożliwi późniejsze porównanie z materiałem wyosobnionym w toku badań toksykologicznych. 

Standardowo powinno badać się alkohole, wybrane leki i wybrane substancje odurzające. Służą do tego badania przesiewowe. W niektórych sytuacjach tester przesiewowy można wykorzystać już na miejscu zdarzenia. Włożony do plamywynaczynionek krwi ujawnia truciznę. 

Szczególnej uwagi wymaga możliwość użycia przez potencjalnego zabójcę takich leków, jak insulina czy Pavulon oraz pospolitych trucizn takich, jak: nikotyna - niebezpieczny dla życia jest już wyciąg z 7 papierosów, gaz do zapalniczek, amfetamina, metanol, a nawet woda destylowana. 

Dla biegłego ważna jest każda informacja. W razie np. znalezienia przy zwłokach butelki z gazem płuca trzeba badać natychmiast po otwarciu zwłok. Rozkład gnilny znacznie utrudnia badania toksykologiczne. Może pojawić się endogenny tlenek węgla raz endogenny alkohol do 1,5 %o. Z uwagi na praktyczne znaczenie tego ostatniego zagadnienia zasługuje ono na dokładniejsze omówienie. Niestety zabrakło na to czasu.

Najlepszymi współcześnie materiałami do badań przesiewowych na obecność w organizmie wielu trucizn jest krew i ciałko szkliste oka. Mocz już nie przydaje się niemal do niczego. W świetle dotychczasowych kanonów wiedzy medyczno-sądowej ta ostatnia opinia mocno zaskakuje i z całą pewnością wymaga szerszego uzasadnienia. 

Prezentacją najnowszej generacji sprzętu wykorzystywanego do diagnostyki medyczno-sadowej oraz badań kryminalistycznych zajął dr n. med. Krzysztof Maksymowicz, także reprezentujący Zakład Medycyny Sądowej Akademii Medycznej we Wrocławiu. Przede wszystkim przedstawił nowe możliwości skaningowej mikroskopii elektronowej, w tym mikroanalizy rentgenowskiej. Mikroanaliza rentgenowska, co ważne - nie niszczy próbek badanego materiału. Mikroskop elektronowy jest przy tym bardzo czuły, widzi i wykrywa wszystko. Klasyczna toksykologia działa mniej lub bardziej wybiórczo. 

Skaner 3D - połączenie technik diagnostycznych fizykalnych z cyfrowymi to system najnowszy. Zachowując wysoką rozdzielczość przy obrazowaniu przedmiotów w trzech wymiarach pozwala na bezdotykową i nie destruktywną możliwość obserwacji i gromadzenia danych z zastosowaniem promienia laserowego. Z kolei, rejestrowanie skanerem 3D obrazu całego miejsca zdarzenia pozwala na permanentną i wnikliwą ocenę wszystkich szczegółów znajdujących się na obserwowanym i poddanym badaniom terenie z możliwością wielokrotnej rewizji tego samego obrazu.

Podinsp. Marek Łachacz z Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie dokonał prezentacji sprzętu pozwalającego na ujawnienie w miejscu poddanym oględzinom śladów niewidocznych gołym okiem. Na przykładzie głośniej sprzed laty sprawy zabójstwa małżeństwa J. przekonująco wykazał, że nieprofesjonalne działanie na miejscu zdarzenia powoduje więcej szkody niż pożytku. 

Ślady niewidoczne gołym okiem możliwe są do ujawnienia przy pomocy różnego rodzaju urządzeń. Korzystając np. z komory cyjanoakrylowej można ujawnić i zabezpieczyć ślady, daktyloskopijne, które przy użyciu tradycyjnych metod ich ujawniania zostałyby zniszczone.

Inny wykładowca Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie Jacek Kudła przedstawił podstawowe zagadnienia dotyczące czynności operacyjno-rozpoznawczych w kryminalistyce i wykorzystania ich wyników w procesie karnym. Zwrócił zwłaszcza uwagę na niedocenianą w przeszłości funkcję dowodową czynności operacyjno-rozpoznawczych. 

Trudno nie podzielić opinii, że praca operacyjna to nie żadna czarna magia. W naukowej kryminalistyce opisano już metody tej pracy i jej formy. Funkcjonują też, co wydaje się niezwykle interesujące, sformalizowane zasady oceniania wartości informacji uzyskanych w wyniku pracy operacyjnej. 

W uzupełniającym się wystąpieniu Wojciech Walkowiak z Wyższej Szkoły Pedagogiki i Administracji w Poznaniu oraz dr Krzysztof Kordel z Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu przedstawili podstawowe problemy wiążące się diagnostyką zbrodniczego zadzierzgnięcia pozorowanego na samobójstwo. Jeden z wniosków ich wystąpienia dobrze streszcza się w opinii, że ciemna liczba tego zjawiska nie jest znana, ale może być znaczna. Uwagę słuchaczy przykuł przegląd kazuistyki demaskującej pozorne samobójcze powieszenie się. 

Poukładane, "porządne powieszenie" nakazuje podejrzliwość. Nietypowe i dziwne, z zasady jest powieszeniem samobójczym. Zakneblowanie ust nie może przesądzać rozpoznania. Samobójca bowiem też sobie niekiedy knebluje usta. Sytuacje dziwne, sugerujące samobójstwo na początku śledztwa należy zawsze traktować pod względem standardów dowodowych jak zabójstwo.

Na zakończenie tej sesji, reprezentująca Centralne Laboratorium Kryminalistyczne KGP w Warszawie, kom. Edyta Kot zreferowała praktyczne wykorzystanie najnowszych osiągnięć daktyloskopii w sprawach o zabójstwa. Dokładniej zajęła się potencjalnymi możliwościami jakie daje system AFIS, praktycznymi metodami korzystania z jego zasobów oraz znaczeniem uzyskanych odpowiedzi. Nie ulega wątpliwości, że daktyloskopia, pomimo, ze należy do najstarszych działów techniki kryminalistycznej, ciągle pełni ważna rolę w wyjaśnianiu i przypadków zupełnie banalnych i najpoważniejszych zbrodni. 

Sztuką jest natomiast umiejętne stawianie hipotez, gdzie i jakiego rodzaju ślady pozostawiają sprawcy na miejscu zdarzenia, na drodze do niego i podczas odwrotu. Badając takie miejsce nie można też pomijać śladów czerwieni wargowej oraz innych śladów dermatoskopijnych.

Kolejny, trzeci dzień seminarium rozpoczęło wystąpienie innej specjalistki Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego KGP - podinsp. Marii Walczuk. O zabójstwie i innych rodzajach gwałtownego zgonu trudno byłoby rzetelnie rozmawiać bez wszechstronnego rozważenia wszystkiego, co dotyczy śladów biologicznych. 

Nie może więc dziwić zainteresowanie, z jakim słuchacze odnieśli się do wywodów uznanego eksperta o mechanizmie powstawania plam krwi - najbardziej klasycznego śladu biologicznego i możliwości wykorzystania tego śladu w rekonstruowaniu przebiegu zdarzenia, wnioskowaniu o właściwościach osób w nim uczestniczących, w tym zwłaszcza właściwościach sprawcy. 

Warto zapamiętać, że niezależnie od tego, jak wiele przydatnych dla śledztwa informacji można uzyskać poprzez analizę wielkości, kształtu i położenia plam krwi, w wielu sytuacjach brak odpowiedniej wiedzy i doświadczenia może wygenerować wnioski błędne.

Autorem kolejnego wystąpienia był kom. Wojciech Miś reprezentant Szkoły Policji w Pile. Także dla niego studium trudnego przypadku stało się przesłanką rozważań poświęconych różnicowaniu zbrodni od samobójstwa popełnionego w nietypowy sposób - samobójstwa kombinowanego. 

Przytoczone przykłady raz jeszcze uprzytomniły jak trudno niekiedy jest właściwie ocenić konkretny przypadek śmierci gwałtownej i jak zawiłe może być dochodzenie do prawdy nawet wówczas, gdy zostaną prawidłowo przeprowadzone dostępne dowody.

Czynności operacyjno-rozpoznawcze w systemie ujawniania zabójstw i wykrywania ich sprawców stały się myślą przewodnią wykładu prok. Kazimierza Olejnika, b. zastępcy Prokuratora Generalnego. Wykładowca przypomniał, że każdy przypadek zabójstwa jest inny i wymaga stosowania indywidualnych instrumentów i metod działania. Jednak w każdej sprawie, pozornie nawet tej najprostszej, wszystkie możliwe do przeprowadzenia czynności musza być wykonane profesjonalnie.

Współcześnie, skuteczne zwalczanie przestępczości przeciwko życiu, poza klasycznymi, uniwersalnymi umiejętnościami wymaga wiedzy o działalności zorganizowanych grup przestępczych i terrorystycznych, ich zamierzeniach, składzie i posiadanych środkach. Wiedza ta jest uzyskiwana przez funkcjonariuszy policji i innych organów odpowiedzialnych za bezpieczeństwo Państwa w specyficznym trybie i przy wykorzystaniu szczególnych środków i instrumentów prawnych, który najogólniej określamy pracą lub czynnościami operacyjno- rozpoznawczymi.

Jednak wszystkie działania operacyjno - rozpoznawcze, począwszy od tych najprostszych, takich, jak: inwigilacja, obserwacja, penetracja terenu, rozpytanie, wywiad, analiza kryminalistyczna, różnego rodzaju zbiory informacji i danych, poprzez bardziej nowoczesne, złożone i ofensywne np. zakup kontrolowany, wręczenie kontrolowane, przesyłka kontrolowana, podsłuch telefoniczny, tradycyjna i elektroniczna kontrola korespondencji, złożone kombinacje operacyjne naruszają w różnym zakresie konstytucyjnie ukształtowany katalog wolności i swobód obywatelskich. Dlatego jedynym rozwiązaniem, które powinno z jednej strony chronić skutecznie prawa obywatelskie przed nadużyciami, a z drugiej umożliwiać skuteczną walkę z najgroźniejsza przestępczością jest uchwalenie odpowiedniej ustawy.

Metodykę śledztwa w sprawie wielokrotnych zabójstw maskowanych przez nadanie im pozorów śmierci naturalnej, na przykładzie głośnej łódzkiej sprawy "łowców skór", znakomicie przedstawił prok. Robert Tarsalewski z Prokuratury Krajowej. Pozbawienie życia człowieka pod pozorem pomocy lekarskiej nie zdarza się często, ale prowadzenie postępowania dowodowego wymaga zdecydowanego wyjścia poza rutynowe dowodzenie. 

Specyficzne, w zasadzie bezśladowe działanie Pavulonu sprawiło, że w śledztwie większą rolę odegrały metody statystyczne niż klasyczne ekspertyzy kryminalistyczne czy medyczno-sądowe. Merytoryczna i bardzo rzeczowa, ale zarazem obfitująca w dramatyczne momenty relacja wykładowcy trzymała słuchaczy w napięciu do ostatniej minuty. Nie ulega wątpliwości, że sprawa ta przejdzie do historii nie tylko polskiej kryminalistyki.

Ostatnie kilkadziesiąt minut seminarium wypełniła dyskusja. Niektóre polemiki wypowiadano z dużą swadą. Nie dało się przy tym ukryć emocji. Głównym polem sporu stały się zagadnienia granic dopuszczalnej przez prawo kontroli państwa nad jednostką w interesie bezpieczeństwa ogółu. 

Seminarium zamknął prokurator okręgowy w Zielonej Górze, który podziękował wszystkim jego uczestnikom oraz przewodniczącym poszczególnych sesji merytorycznych: prok. Mieczysławowi Taborowi, prok. Markowi Rote oraz prok. Sławomirowi Twardowskiemu. Szczególne podziękowania skierowane zostały do przygotowujących to trudne przedsięwzięcie pracowników Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.

Warto może dodać, że sposób zorganizowania seminarium i jego wartość merytoryczną bardzo wysoko ocenili uczestniczący w nim słuchacze. W anonimowej ankiecie najwyższą notę uzyskały warunki pracy merytorycznej, w tym sala jej wyposażenie i oświetlenie - 5,56 pkt. Tylko nieco mniej punktów przyznano lokalizacji miejsca seminarium i możliwości dojazdu. Bardzo wysoko oceniono zastosowane metody szkolenia, rytm pracy i środki dydaktyczne - 5,21 pkt, a także zasób nowo zdobytej wiedzy - 5,15 pkt. Skala możliwych do przyjęcia w ankiecie ocen zawierała się w przedziale od 1 do 6 punktów.

Podobnie jak stało się to z materiałami z poprzednich lat, organizatorzy planują wydanie materiałów wykładowych na nośniku elektronicznym. Kronikarska rzetelność nakazuje też zaznaczyć, że goście seminarium znaleźli jeszcze czas na wieczorny spacer po zielonogórskiej starówce, zwiedzili muzeum dawnych tortur i odnowioną palmiarnię.

Jan WOJTASIK